czwartek, 17 marca 2011

Szkolenie.

   Mam trochę wolnego, więc opisze jak wygląda obecnie szkolenie na przewóz rzeczy (kwalifikacja wstępna) na swoim przykładzie.

   Weszły nowe ustawy o transporcie jak każdy wie, no i chciał nie chciał trzeba się przystosować. Dawniej szkolenie trwało 5 dni, no i wychodziło się bez żadnego egzaminu ze świadectwem kwalifikacji, teraz trwa to jak w moim wypadku około 4 miesięcy. Ktoś może powiedzieć "a bo to nie potrzebne, bo wcześniej było lepiej" ja się z tym nie zgadzam, szkolenie fakt kosztuje spore pieniądze ale można naprawdę sporo wynieść! Jeżeli ośrodek szkoleniowy podchodzi do sprawy rzetelnie to można wielu rzeczy się nauczyć.Cena tego szkolenia przyśpieszonego wynosi do kat. C 3500zł a do kat. C+E 4300zł i głupotą ostatnią jest uczestniczenie w szkoleniu na C ponieważ kiedyś i tak uzupełni się do E a to niesie kolejne problemy i wydatki, lepiej zrobić za jednym zamachem szkolenie do C+E. To ceny kursu przyśpieszonego, nie wiem ile kosztuje pełno wymiarowy. Oczywiście ceny się zmniejszają z racji tego że powstają nowe ośrodki szkolenia, co za tym idzie konkurencja.
Volvo FH13 420KM
    Może tyle o kosztach. Udało mi się załapać na projekt z UE i miałem to szkolenie za darmo interesowały mnie tylko dojazdy a było ich nie mało. Szkolenie rozpocząłem 1 grudnia 2010. Cały grudzień miałem teorie z której sporo wyniosłem (to moje zdanie) no i około 10 stycznia rozpoczęła się lepsza część szkolenia, jazda pod okiem instruktora na pełno wymiarowym aucie. Czemu pełno wymiarowym? Bo na nauce jazdy i egzaminie C i C+E samochody nawet nie przypominają prawdziwiej ciężarówki, moim zdaniem to po prostu dostawczaki... I nijak ma się jazda autem z nauki jazdy do jazdy ciągnikiem siodłowym z naczepą. Jazdy szkoleniowej odbyłem 18 godzin po polskich drogach. Pierwsze wrażenia z jazdy to mocne przechylanie na zakrętach i wąskie drogi, ze skrzynią biegów można sobie poradzić, nie jest tak źle. Samochód na którym odbyłem szkolenie jest widoczny z prawej strony. Było to Volvo FH13 z 420 konnym silnikiem. Był to samochód szkoleniowy więc zamiast łóżeczek z tyłu miał siedzenia dla kursantów. Bardzo miło i przyjemnie się jeździło na tym sprzęcie. Żeby nie było tak łatwo jeździliśmy z ponad 10 tonowym ładunkiem, wiadomo nie jest to 24 tony a wiem ze to kolosalna różnica, ale zawsze jakieś obciążenie. Może jedno zdanie dlaczego uważam że szkolenia są potrzebne. Otóż wcześniej nikt nie miał możliwości szkolić się na ciągniku siodłowym i po zdaniu egzaminu na "dostawczakach" musiał wsiąść na wielki sprzęt bez żadnego przygotowania i wskazówek a jak wiadomo inni kierowcy różni są raz pomogą a raz nie, a o konkretnych i rzeczowych radach to zapomnij. Dlatego uważam że takie szkolenie jest bardzo dobrym rozwiązaniem.

     Po zakończeniu jazd szkoleniowych miałem tydzień przerwy, przez ten czas zrobiłem lekarza pracy i badania psychotechniczne. pierwsze zrobiłem psychotesty, nie wiem jak trzeba być głupim żeby ich nie zdać :P, no i lekarz pracy tu było trochę problemu, bo trzeba biegać a to do laryngologa a to do okulisty i wszędzie płacić... W końcu po to dali nam tydzień przerwy :).

     Szkolenie kończy się egzaminem państwowym i tu właśnie był problem, bo jak zdajemy testy na kat. C czy B to pytania mamy podane, uczymy się i zdajemy bez problemu tak do kwalifikacji wstępnej pytań oficjalnych nie ma, są na stronach internetowych. Pozostają więc nam strony z pytaniami nie oficjalnymi no i to co wynieśliśmy z teorii. 22 lutego 2011r. przystąpiłem do egzaminu, zdałem go bez błędnie no i pozostał czas oczekiwania na świadectwo kwalifikacji.8 marca odebrałem dokument i na drugi dzień pojechałem do wydziału żeby złożyć papiery do wydrukowania prawa jazdy. No i zaczęły się schody jak zawsze. Wczoraj byłem odebrać prawo jazdy. Pojechałem do wydziału komunikacji z uśmiechem na twarzy i mówie do okienka że po odbiór prawa jazdy jestem. Pani oczywiście spojrzała się jakby miała mnie zabić bo przerwałem jej jakże cudowne zajęcie "nic nie robienie" zabrała stare prawko i daje mi nowe. Patrze na to prawo jazdy a tam tylko kat. C z kwalifikacja... Nogi mi się ugięły, mowie do niej że ja C+E mam założone tu papiery a nie C no i Pani już miłym głosem stwierdziła że nie zauważyła... Ja już rozmowę o prace miałem umówioną i wszystko znowu się opóźni... Miła Pani zgłosiła reklamacje no i czekam na wydrukowanie prawa jazdy na nowo...

    Chyba na tyle ze szkoleniem i oczekiwaniem na dokumenty. Razem to wszystko zajmuje około 4 miesiące wiec nie ma się co nastawiać na szybszy termin. A zrobienie wszystkich dokumentów potrzebnych do jeżdżenia zajęło mi pół roku, ale co się nie robi żeby spełnić swoje marzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz